Myśl pocieszna
- Justyna Cholewiak
- 15 sty 2022
- 1 minut(y) czytania
Mieszkańcy mojej głowy zdecydowanie nie stanowią społeczności jednolitej. Pod żadnym względem. W dodatku całkiem otwarcie manifestują swój sceptycyzm wobec wszelkich prób przeprowadzenia spisu ludności. I nie bardzo akceptują jakiekolwiek formy zwierzchnictwa. W tym niespokojnym regionie bójki są praktycznie na porządku dziennym (o ile chaos może być na jakimkolwiek porządku). Ale od czasu do czasu mają tam miejsce zamieszki o nieco innym charakterze. Wydarzenia wymykające się wszelkim kategoryzacjom. A mianowicie od czasu do czasu – nie poprzedzony absolutnie żadnym wstępem – pojawia się Absurd w Najczystszej Postaci. I pośród Zupełnie Akceptowalnych Społecznie (a nawet Uznawanych Powszechnie za Normalne) Myśli pokrzykuje na przykład, jak ostatnio: ,,Eee, tam, co tam. Przecież i tak w najgorszym razie – baleron!” Nie mam pojęcia, skąd mi się to bierze. Chciałam jednak się tym podzielić, bo uważam, że to faktycznie bardzo pocieszające. I to w każdej sytuacji.




Komentarze